1 września rocznicę wybuchu II wojny światowej na nowo wybudowanym rondzie przy ulicy Wojska Polskiego i Dworcowej w Lęborku symbolicznie odsłonięto tablice z nazwą „Cichociemnych Spadochroniarzy AK”. O godzinie 17:00 przy rondzie, które nosi swoją nazwę z inicjatywy lęborskiej 7 Harcerskiej Drużyny Czerwonych Beretów im. generała Stanisława Sosabowskiego, pojawili się sami harcerze.
Nazwę nowemu rondu w dniu 3 lipca 2020 r. nadała uchwałą Rada Miejska w Lęborku. Za nadaniem właśnie tej nazwy harcerze zebrali ok. 700 podpisów.
Wcześniej głos zabrał harcmistrz Krzysztof Siwka.
– Spotkaliśmy się przy naszym rondzie. Dziękuję wam wszystkim za zebranie prawie 700 podpisów poparcia od mieszkańców Lęborka pod wnioskiem, żeby to rondo nazwać imieniem Cichociemnych. W latach 80-tych część z nas uczestniczyła w spotkaniach Cichociemnych na warszawskich Powązkach przy pomniku Brygady Spadochronowej i Cichociemnych. Tam mieliśmy zaszczyt i honor spotkać się z tymi bohaterami. Pamiętam ich, jako bardzo skromne osoby. A byli to bohaterowie, którzy na ochotnika zgłaszali się z różnych formacji Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, aby przyjść ciężkie szkolenia i skoczyć ze spadochronu w ciemną otchłań do okupowanej Ojczyzny. Nie wiedzieli czy po wylądowaniu przywitają ich partyzanci, czy znienawidzony wróg. Wiedzieli natomiast, że jeżeli wpadną w ręce wroga to zginą w strasznych męczarniach. Dlatego wyposażeni byli m. in. w ampułki z trucizną. Po szczęśliwym skoku zasilali wszystkie okręgi ZWZ, a później AK. Brali udział w największych akcjach zbrojnych podziemia. Co trzeci zginął. A po wojnie represjonowani, przez lata nie mogli liczyć na oddanie im należytej chwały. A my harcerze oddajemy ich hołd od prawie czterdziestu lat.
– Na „naszym” rondzie w Lęborku rosną róże, to ważny symbol.
Płk. Józef Hartman – nazywany „ojcem cichociemnych” – szkolił ich, ale sam nie mógł zostać Cichociemnym, ponieważ przed wojną był wieloletnim adiutantem prezydenta Ignacego Mościckiego i mógłby szybko zostać zdekonspirowany w okupowanym kraju. Po śmierci każdego cichociemnego, dla uczczenia jego pamięci sadził w swym ogrodzie w Anglii przed domem krzak róży (posadził ich ok. stu). Tak się o nich wypowiadał:
Wszyscy nasi i moi chłopcy „sami wybierani” – najpiękniejszy kwiat wojska – byli innym, niezwykłym wojskiem! Ich zespoły nigdy nie stanęły na zbiórce w całości, nie defilowali przy dźwiękach orkiestr. Nie otrzymali sztandaru, nie mieli dnia swojego święta i nie weszli do boju całym oddziałem! „Sami wybierani” wchodzili do akcji bojowej indywidualnie, tracąc przy tym dotychczasową swoją osobowość cywilną i żołnierską. Śmierć czyhała na nich od chwili oderwania się od ziemi angielskiej, towarzyszyła długo na własnej ziemi, a gdy ich dosięgła była okrutna!
Następnie Komendantka Hufca ZHP phm. Agnieszka Stenka odczytała list list z podziękowaniami od Doroty Sosabowskiej z Portugalii, wdowie po wnuku generała Sosabowskiego.
W liście Dorota Sosabowska w imieniu rodziny generała Franciszka Stanisława Sosabowskiego przesłała lęborskiej drużynie piękne i wzruszające podziękowanie za wieloletnią, niestrudzoną pracę i zaangażowanie w upamiętnianiu 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, Cichociemnych-Spadochroniarzy AK i naszego patrona generała Stanisława Sosabowskiego. Za ich inicjatywy, jak nadanie sztandaru drużynie, budowę pomnika czy nadanie nazwy ulicy, a teraz też ronda.